czkavka

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

25/365

To była dobra, leniwa niedziela. Skończyłam Dobre miejsce do umierania Wojciecha Jagielskiego, które napisane jest tak doskonale, że nie usunęłabym, ani nie dodała żadnego słowa.

Ogromnie żałuję, że nie wpadło w moje ręce rok temu, kiedy udało mi się na chwilę wrócić do tego, co lubię robić w życiu najbardziej* - do uczenia obcokrajowców języka polskiego. Dostałam czteroosobową grupę: dwie Oksany (Ukraina), Garika (Armenia) i Zwiada (Gruzja). Chyba najpewniej czułam się w kontaktach z Oksanami - wiadomo, Ukraina tuż za rogiem. Armenia kojarzyła mi się z Charlesem Aznavourem i dowcipami o radiu Erewań, a Gruzja głównie z winem.

Ktoś ze znajomych podsunął mi Gaumardżos Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera. Przeczytałam jednym tchem, obejrzałam kolorowe fotki i... niewiele zostało mi w głowie, oprócz uczucia, że fajnie, fajnie, zupełnie jakbym wyskoczyła ze znajomymi na piwko. O Gruzji opowiadali z zacięciem i manierą wędkarzy: Ich Gruzja taaaaaaka była! Miało to sporo wdzięku, ale pozostawiło uczucie niedosytu i malowniczego chaosu. 

Powtórzę - gdyby ktoś mi wtedy podsunął książkę pana Wojciecha!... Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chciałby zrozumieć o co chodzi w kaukaskim kotle. W kotle, bo tam, jak w Makbecie, nadal gotuje się i bulgoce. Warzą się vel ważą losy blisko 70 narodowości wciśniętych pomiędzy góry Kaukazu. Ich współczesność jest dużo bardziej zanurzona w historii niż nasza, i dlatego wystarczy drobny incydent, żeby zawarte rozejmy trafił szlag. Nie sposób zrozumieć mentalności ludzi stamtąd, nie wiedząc czego doświadczył, a często i nadal doświadcza, ich naród.

Armenia i Gruzja nie walczą ze sobą, ale na lekcjach mimowolnie obserwowałam przekomarzania się obu panów. Wiadomo - i jeden, i drugi był przekonany o tym, że jego ojczyzna jest najwspanialsza na świecie, poza tym obaj czuli potrzebę, żeby to zamanifestować. Momentami było naprawdę rozczulająco, np. kiedy pan Garik przekonywał mnie, że Ormianie są najstarszą cywilizacją na świecie, bo na ich świętej górze Ararat** wylądowała Arka Noego. Z takimi faktami trudno polemizować.

Jest już późno, więc zamiast szczegółowo wyliczać, co zachwyciło mnie w książce pana Wojtka wrzucam zdjęcie na którym widać, ile razy coś przykuwało moją uwagę na tyle, żeby zaznaczyć to sobie  kolorową karteczką.

Untitled


* w sensie zawodowym - tj. mam specjalizację glottodydaktyczną, ale, jak większość ludzi w tym kraju, nie pracuję w zawodzie. Pewnie dlatego, kiedy od czasu do czasu jednak mi się to udaje, daje mi to dużo radości i satysfakcji.

** która, nawiasem mówiąc, leży na terenie Turcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz